30.11.05

Pierwsza transplantacja twarzy!

Serwis internetowy BBC News podał dziś o godz. 17.46 niesamowitą wiadomość: francuscy chirurdzy ze szpitala w Amiens dokonali w ubiegły weekend pierwszej w dziejach medycyny operacji przeszczepienia twarzy. Zespołem lekarzy, którzy pracowali wiele godzin, kierowali profesorowie Bernard Devauchelle i Jean Michel Dubernard. Nową twarz otrzymała 38-letnia kobieta, mieszkanka francuskiego miasta Valenciennes, którą w maju tego roku zmasakrował pies. Kobieta - której nazwiska nie podano - nie mogła mówić ani samodzielnie przyjmować pożywienia. Twarz do przeszczepu pobrano w Lille od nieznanej także z nazwiska osoby, u której stwierdzono tzw. śmierć mózgową. Komunikat szpitala w Amiens stwierdza, że niebywale skomplikowana operacja zakończyła się sukcesem; nie podano jednak, kiedy pacjentka wróci do domu.
Operacji przeszczepu twarzy spodziewano się już od pewnego czasu. Od miesięcy gotowe do niej były zespoły uczonych z USA, Wielkiej Brytanii i właśnie Francji. Uczeni twierdzą, że skóra twarzy (wraz z naczyniami krwionośnymi, naturalnie, i nerwami) obcego dawcy jest dużo lepsza do dokonania przeszczepu, niż uformowanie nowej twarzy pacjenta z jego własnej skóry, pobranej ewentualnie z innego miejsca ciała; chodzi o różnice w kolorze i fakturze. Zdaniem lekarzy chora po przeszczepie będzie - oczywiście - zupełnie niepodobna do siebie sprzed zabiegu, ale też nie będzie podobna do dawcy.
Operacja wzbudzi z pewnością ogromną dyskusję, jest bowiem wielce kontrowersyjna: twarz dawcy musi być pobrana wprawdzie po stwierdzeniu śmierci mózgu, ale przed ustaniem akcji serca. Dyskusję tę będziemy śledzić i relacjonować.

Źródło: BBC News

29.11.05

Kłopoty z matematyką

Wiadomość nieco spóźniona, ale publikuję - bo to o matematyce (a kilka miesięcy temu sam pisałem w "Polityce" o fatalnych wynikach tegorocznych matur). Tak więc, jak podaje portal "Nauka w Polsce":

Polscy uczniowie mają problemy z rozwiązywaniem zadań wymagających kreatywnego i abstrakcyjnego myślenia. W testach międzynarodowych wypadają słabo. Usprawnienie nauczania matematyki , w oparciu o wyniki Międzynarodowej Oceny Umiejętności Uczniów (PISA), to temat rozpoczętej 8 listopada konferencji naukowej.

Badania PISA wśród 15-latków przeprowadzane są co trzy lata. Sprawdza się ich wiedzę z zakresu nauk ścisłych, umiejętność posługiwania się językiem ojczystym i rozwiązywania problemów. W ostatnim cyklu badań - PISA' 2003 wzięło udział 41 krajów. Obecnie w 59 krajach trwają przygotowania do trzeciego cyklu badań.

W ostatnich testach umiejętności matematyczne polskich uczniów dały im w międzynarodowym rankingu odległe miejsce (były p. minister edukacji nie chciał mi się do tego przyznać!).

Testy wykazały, że Polacy dobrze sobie radzą z zadaniami, w których trzeba użyć znanego ze szkoły wzoru. Ich mocną stroną jest także geometria przestrzenna i rachunek prawdopodobieństwa. Zdecydowanie gorzej polscy uczniowie wypadają w zadaniach wymagających wysunięcia hipotezy, wymyślenia sposobu rozwiązania i formułowaniu własnych wniosków. Gorzej radzą sobie także z zadaniami wymagającymi abstrakcyjnego myślenia.

Z testu PISA 2003 wynikało, że najsłabsi polscy uczniowie są z reguły lepsi od najsłabszych w innych krajach, jednak najlepsi Polacy są często gorsi od najlepszych uczniów innych narodowości. Badanie wykazało zarazem poprawę umiejętności matematycznych młodych Polaków w porównaniu z testem z 2000 roku.

Źródło: Nauka w Polsce

Sprawa Hwanga: Koreańczycy są wściekli.

Mamy dalszy ciąg sprawy prof. Hwanga z Korei (pisałem o tym 26.11). Jak podaje "Gazeta Wyborcza":
Ludzie wyszli na ulice Seulu, by wyrazić swoją solidarność z narodowym bohaterem Woo Suk Hwangiem. Sprawa dotyczy komórek jajowych niezbędnych do badań nad klonowaniem ludzkich zarodków. Te komórki miały pochodzić od ochotniczek, które darowały komórki całkowicie bezinteresownie. Okazało się jednak, że kobietom zapłacono za zabiegi, na dodatek dwie z nich były pracownicami uczonego.

Hwang żałował i bił się w piersi, ale jego rodacy nie chcieli zaakceptować tego, że mistrz upadł. Najwyraźniej uznali, że tylko się potknął, i ruszyli, by podać mu pomocną dłoń. Na pierwszy ogień poszła prywatna telewizja koreańska MBC, która nagłośniła cały problem. Dzień po przyznaniu się Hwanga kilkanaście firm postanowiło wycofać z MBC swoje reklamy z powodu - jak określono - "społecznej złości na stację". Głos zabrał nawet koreański prezydent Roh Moo Hyun. - Sam byłem zirytowany tym, co MBC nadawała. Zastanawiałem się, czy muszą być aż tak bezlitośni w swoich relacjach i sądach? Jednak wycofywanie reklam z telewizji uważam za przesadę - skomentował.

Także przedstawiciele koreańskiego rządu bronią uczonego. - W tym roku prof. Hwang otrzymał od nas na swoje badania 26 mln dol. I nadal jego zespół będzie dostawał stypendium w wysokości 3 mln dol. rocznie. Mimo etycznych kontrowersji, którymi teraz żyją media, wierzymy, że Korei uda się utrzymać pozycję lidera w badaniach nad komórkami embrionalnymi - oznajmił minister zdrowia Kim Sung Soo.

Również Światowy Bank Komórek Macierzystych, któremu szefował Hwang, nie przyjął jego rezygnacji. - Liczymy, że gdy burza ucichnie, powróci on do swoich obowiązków - ogłosił przedstawiciel placówki. Nie wiadomo, jak uczony ustosunkuje się do tych próśb. Na razie jest na urlopie. Kolejna dobra dla niego wieść napłynęła tymczasem z USA. Redaktor naczelny "Science" Donald Kenndey poinformował w poniedziałek, że Hwang będzie mógł publikować w tym tygodniku swoje kolejne prace.

Pisałem i potwierdzam poprzednią opinię: też uważam, że żurnaliści i fanatyczni przeciwnicy klonowania się wygłupili. Cała sprawa świadczy o Korei jak najlepiej: nauka na wysokim poziomie, ludzie rozsądni.

Źródło: Gazeta Wyborcza

26.11.05

Sukces "Sokoła"

Jak informuje rzecznik japońskiej agencji badań przestrzeni kosmicznej JAXA, pan Kiyotaka Yashiro, japońska sonda kosmiczna Hayabusa ("Sokół") wykonała dziś za drugim podejściem ważną część swojego głównego zadania: pomyślnie wylądowała na kilka sekund (!) na powierzchni asteroidy Itokawa i bezbłędnie pobrała próbki gruntu (na zdjęciu po lewej: widok asteroidy, miejsce lądowania próbnika; po prawej zbliżenie powierzchni Itokawy).
W momencie pisania tej informacji nie jest jeszcze wiadomo, czy próbki dotrą z powrotem na Ziemię z sukcesem; stanie się to jasne - powiada Yashiro - dopiero po powrocie "Sokoła" na naszą planetę w roku 2007. Z pewnością wcześniej dotrą informacje o nich, które prześle Hayabusa po wstępnej automatycznej analizie pobranego materiału.
W momencie nadawania tej informacji JAXA poinformowała, że Hayabusa odnotował pewne kłopoty w realizacji swojej misji; nie podano ich charakteru. Łączność z próbnikiem poozostaje jednak stabilna - zapewnił rzecznik JAXA.

Źródło: Yahoo News

Rekord lotu balonem

Indyjski milioner Vijaypat Singhania pobił dziś w Bombaju rekord wysokości lotu 40-tonowym balonem, wypełnionym gorącym powietrzem. Startowi przyglądały się tłumy mieszkańców miasta.
67-letni Singhania wzniósł się w powietrze z centrum miasta wczesnym rankiem czasu miejscowego, w hermetycznej gondoli zawieszonej pod olbrzymim, wielokolorowym balonem.
? Jestem bardzo podniecony i znerwicowany, ale także przekonany, że mi się uda ? powiedział Singhania przed wejściem do kabiny.
Odważny aeronauta w ciągu trzech godzin osiągnął wysokość ponad 21 km, czyli granice atmosfery. Na tej wysokości temperatura wynosi ok. minus 93 st. C, a tlen występuje tylko w śladowych ilościach.
Aby rekord Hindusa został uznany, zainstalowane w balonie urządzenia pomiarowe będą zbadane w laboratorium Międzynarodowej Federacji Aeronautycznej w Lozannie, co zajmie około miesiąca.
Obecny rekord wysokości lotu tego rodzaju balonem wynosi 19,8 km i ustanowiony został przez Szweda Pera Lindstranda w czerwcu 1988 r.
Balon zaprojektowali dwaj brytyjscy piloci, Andy Elson i Colin Prescott.

Źródło: Serwis TVP, PAP

25.11.05

Skandal z klonowaniem?

Klonowanie zwierząt, a już specjalnie człowieka - to bardzo delikatna materia, wzbudzająca silne emocje, głównie ideologiczne. Od paru dni w Internecie trwa burza wokół słynnego koreańskiego specjalisty w tej dziedzinie; dziś wreszcie mamy o sprawie w "Wyborczej" poważny artykuł świetnej Margit Kossobudzkiej. Oto fragmenty:

Bohater narodowy Korei Południowej, pierwszy człowiek, który sklonował ludzkie zarodki, zachował się nieetycznie, zatajając prawdę o pochodzeniu komórek jajowych użytych do swoich badań. A jeszcze miesiąc temu nic nie zapowiadało takich kłopotów koreańskiego bohatera. Od prawie dwóch lat święcił bezustanne triumfy.

W 2004 roku pierwszy na świecie sklonował ludzki zarodek, który żył 14 dni, zanim przerwano eksperyment. Stworzono go jednak nie po to, by powielić człowieka, ale by pobrać z zarodka bezcenne komórki zdolne do naprawy chorego serca, mózgu czy przerwanego rdzenia kręgowego. Rok później Woo Suk Hwang udoskonalił swoją metodę, podnosząc znacznie jej wydajność. Znów sklonował zarodki i wyprowadził z nich 11 linii komórkowych pasujących idealnie do konkretnych 11 pacjentów. To oznaczało, że jest szansa, iż w przyszłości każdy chory będzie miał robione na zamówienie własne wszystko naprawiające komórki, a ich podanie odbędzie się bez najmniejszego ryzyka odrzucenia.

19 października tego roku był zwieńczeniem dotychczasowych prac Hwanga. Został on szefem Światowego Banku Komórek Macierzystych - instytucji, która miała wytworzyć setki nowych linii embrionalnych komórek macierzystych dla różnych osób i pozwalać uczonym z całego świata na prowadzenie badań nad nimi. Amerykanie, w tym były przyjaciel prof. Gerald Schatten, chcieli przenieść swoje badania do Seulu, ponieważ jak sami mówią: "W Stanach panuje zły klimat dla klonowania terapeutycznego". Prezydent George Bush w 2001 roku zakazał finansowania tego typu badań ze środków państwowych. Specjaliści twierdzą, że prywatne firmy byłyby nawet w stanie udźwignąć finansowy ciężar takich eksperymentów, ale w USA brakuje komórek jajowych potrzebnych do badań. Tymczasem Korea wydawała się pod tym względem istnym eldorado. "Naukowcy nie do końca wiedzą, dlaczego Koreańczykom udało się to, czego próbowały inne światowe zespoły" - pisaliśmy w "Gazecie" z 13 lutego 2004 roku. "Prawdopodobnie przyczyna sukcesu leży w ogromnej liczbie ludzkich komórek jajowych, jaką dysponowali Koreańczycy". Rzeczywiście do sklonowania 30 ludzkich zarodków potrzebowano aż 242 komórek jajowych. W próbach wykorzystano ich znacznie więcej.

Koreański minister zdrowia długo przekonywał, że nawet jeśli zapłacono kobietom za jajeczka (w 2003 roku), nie było to nielegalne. W Korei dopiero od stycznia tego roku wprowadzono taki zakaz w obawie przez rozwinięciem się "jajeczkowego biznesu". Władze Korei chciały uniknąć sytuacji, kiedy komórki jajowe będą takim samym przedmiotem handlu jakim dziś są np. nerki.

Wszystko zatem wskazywało, że narodowy bohater przetrwa, a winę wezmą na siebie jego współpracownicy. Oni do końca bronili mistrza. (...)

Stało się jednak inaczej. Hwang zrezygnował z prowadzenia Światowego Banku Komórek. Chciałby jednak zachować posadę profesora na seulskim uniwersytecie i tam dalej prowadzić badania. Nie wiadomo jednak, czy opinia publiczna mu na to pozwoli. Hwang może jednak liczyć na własny rząd. Ministerstwo zdrowia i opieki społecznej nie widzi nic zdrożnego w całej sprawie. - Nie ma tu nic niemoralnego ani nielegalnego - powiedział minister. - Jajeczka zostały przez te kobiety oddane dobrowolnie, bez wiedzy profesora i zanim wprowadzono zakaz płacenia kobietom za ich oddawanie.

Pozwolę sobie być kontrowersyjnym: osobiście zgadzam się ze stanowiskiem rządu Korei. Cóż za różnica, czy kobieta oddaje swoje jajeczko (wyjaśnijmy: nie jest to zabieg nieinwazyjny!) z chęci służenia nauce, czy za pieniądze? I niby dlaczego ludzie nie mieliby mieć prawa handlowania własnymi nerkami? Wszak nie robią tego z masochistycznej przyjemności (a jeśli nawet?), tylko dla jakichś ważnych powodów...

Źródło: Gazeta Wyborcza

Rosjanie wystrzelą Amerykanom

6 grudnia o godz. 5:28 czasu moskiewskiego z rosyjskiego kosmodromu Bajkonur - radziecka jeszcze - rakieta nośna Proton-M wyniesie na orbitę amerykańskiego satelitę komunikacyjnego AMS-23/WorldSat 3. Lot jest komercyjny i został zorganizowany na zlecenie największego na świecie dostawcy usług telekomunikacyjnych, amerykańskiej firmy SES Americom, będącej częścią globalnego koncernu SES Global.

Bardzo lubię takie wiadomości, choć z warsztatowego punktu widzenia - żadna to już sensacja. Ale tak właśnie powinien wyglądać nasz XXI wiek: zero ideologii, sama pragmatyczna współpraca. Tylko że to marzenie...

Źródło: RedOrbit breaking news

24.11.05

Koniec SETI@home: czy nic z tego nie wyszło?

Ogólnoświatowy eksperyment SETI@home, polegający na poszukiwaniu obcych cywilizacji w oparciu o sieć prywatnych komputerów domowych, zostanie zakończony 15 grudnia 2005 roku. Projekt zostanie wcielony do BOINC (Berkeley Open Infrastructure for Network Computing), jednostki stworzonej przez koordynatora SETI@home - Uniwersytet Kalifornijski w Berkeley. Wyniki eksperymentu po dokładnym przeanalizowaniu zostaną opublikowane w Internecie.

Przedstawiciele BOINC oznajmili, że użytkownicy zainteresowani nadal poszukiwaniem ?kosmitów? na własną rękę, będą mogli kontynuować swoje badania. Ponadto uzyskają oni możliwość uczestniczenia w nowych projektach BOINC, które dotyczyć będą m.in. biologii molekularnej, fizyki wielkich energii oraz studiów nad zmianami klimatycznymi.

Czy to oznacza koniec marzeń o znalezieniu cywilizacji pozaziemskiej? Z pewnością - nie. Co więcej, fakt udziału milionów ludzi w projekcie SETI@home (a także w projekcie GIMP i kilku innych) dowodzi, że pojawiła się dzięki Internetowi nowa jakość w badaniach. To zjawisko warte refleksji...

Źródło: Webinside

Hayabusa jednak nie zawiódł

Po trzech dniach analizy danych docierających z Hayabusy Japońska Agencja Kosmiczna uznała, że sondzie udało się bezpiecznie wylądować na asteroidzie (zdjęcie obok!).

Sukces jest połowiczny, bo choć sonda wylądowała zgodnie z planem, i to aż na pól godziny, najprawdopodobniej nie zdołała pobrać próbek, po które ją wysłano. W reakcji na jakieś zagrożenie pojazd uniósł się na bezpieczną wysokość, aby zaczekać na kolejne polecenia z Ziemi.

Wszystko działo się tej niedzieli, niemal 300 mln km od naszej planety. Sygnały stamtąd biegną kilkanaście minut. Nie można więc zdalnie sterować delikatnym urządzeniem w nieznanym otoczeniu nieregularnej koziołkującej skały. Dlatego J
apończycy wyposażyli pojazd w autonomiczny system nawigacji. Sonda sama zatem decyduje, czy zlecone jej przez Ziemię zadania są wykonalne, czy też zbyt niebezpieczne. Ocenia to na podstawie danych z kamer i czujników wysokości.

Tego lata Hayabusa, wysłana w 2003 roku, zdołała odnaleźć cel podróży - asteroidę Itokawa, której od września towarzyszy, szczegółowo ją fotografując i mierząc. Zebrane dane pozwoliły naukowcom nadzorującym projekt wybrać miejsce lądowania i pobrania próbek skał, co jest najważniejszym celem misji. Nieregularny kształt, skomplikowany ruch obrotowy i słaba grawitacja badanego ciała stawia jednak poważne wyzwania dla takiego przedsięwzięcia. Pomysł na pobranie próbek polega na lądowaniu na powierzchni na sekundę, uderzeniu skały pięciogramowym pociskiem i schwytaniu odskakujących odłamków.

Japońscy naukowcy ogłosili w niedzielę, że wszystko szło dobrze, zrzucono marker na wybrane miejsce, ale lądowanie zostało przerwane kilkanaście metrów nad celem. Okazało się jednak, że odebrane z pojazdu dane mówią co innego. Co teraz? - zastanawiają się Japończycy. Drugą próbę lądowania zaplanowano na najbliższy weekend, ale o ostatecznych decyzjach naukowcy poinformują dziś. Hayabusa powinna zdążyć z zebraniem próbek w najbliższych tygodniach, żeby powrócić na Ziemię zgodnie z planem w 2007 roku. Jeśli to się uda, będą to pierwsze dostępne do badań skały w postaci niezmienionej od narodzin Układu Słonecznego.

I to co wytłuszczone powyżej, to jest dopiero wiadomość. Wysłanie sondy samo w sobie jest - naturalnie - wielkim osiągnięciem i umacnia pozycję Japonii wśród nielicznych "państw kosmicznych"; to jednak, że owa sonda ma wbudowaną swego rodzaju autonomię, rodzaj sztucznej inteligencji - to jest po prostu imponujące. Kapelusz z głowy; w tym kontekście niedzielne "niepowodzenie" nabiera nowych barw...
W dodatku (to komentarz jednego z internautów z witryny "GW")
pomysł na pobranie próbek polega na lądowaniu na powierzchni na sekundę, uderzeniu skały pięciogramowym pociskiem i schwytaniu odskakujących odłamków, ale sonda wylądowała na godzine czy dlużej = sukces jest ponad 1000 % !

Źródło: Gazeta Wyborcza

22.11.05

Stulecie pewnego równania

Najsłynniejsze to chyba z równań świata. Einsteinowskie E = mc 2 obchodzi właśnie swoje stulecie. Opublikowane w 1905 roku w czwartym ze słynnej serii artykułów, które wstrząsnęły podsatwami fizyki, wiązane jest popularnie z konstrukcją bomby atomowej - choć, prawdę mówiąc, opisuje ono jedynie równoważność masy i energii i absolutnie żadnych wskazówek co do budowy broni jądrowej w sobie nie zawiera.

Co charakterystyczne: prasa światowa podjęła ten temat w ostatnich dniach już kilkakrotnie. W polskiej - nie uświadczysz go nawet w kalendariach.

Źródło: BBC News

Jeszcze jeden sukces

Polscy studenci - UW, UJ i Uniwersytetu Wrocławskiego - zgarnęli wszystkie nagrody na Mistrzostwach Europy Środkowej w programowaniu zespołowym. W kwietniu pojadą na światowe finały do San Antonio w Teksasie. Mistrzostwa zakończyły się w niedzielę w Budapeszcie. Startowało 56 drużyn.

Zwyciężył trzyosobowy zespół z Wydziału Matematyki, Informatyki i Mechaniki Uniwersytetu Warszawskiego. Na drugim miejscu - też Uniwersytet Warszawski, na trzecim - Uniwersytet Jagielloński, na czwartym - Wrocław. Trzecia drużyna z UW też zmieściła się w pierwszej dziesiątce - zajęła ósme miejsce.

To kolejne zwycięstwo studentów z UW - w 12-letniej historii tego konkursu zespoły z warszawskiej uczelni zawsze dostawały się do finałów.


Źródło: Gazeta Wyborcza

21.11.05

Sukces rodaka

Wiesław Szelejewski, dyrektor Instytutu Farmaceutycznego w Warszawie, otrzymał jedną z najwyższych nagród za działalność wynalazczą Merite de L'Invention. Nagrodzono go podczas trwającej od 16 do 20 listopada 54. edycji Międzynarodowej Wystawy Wynalazków i Nowych Technologii Brussels Eureka. Instytut Farmaceutyczny jako jeden z nielicznych w kraju przeprowadza badania nad biodostępnością leków. Wielkim osiągnięciem było wytworzenie olanzapiny - stosowanej w schizofrenii.

Na brukselskiej wystawie corocznie prezentowane jest ponad 700 wynalazków. Rok temu Grand Prix targów otrzymał prototyp pneumatycznej implantowalnej komory wspomagania serca POLVAD opracowany przez Pracownię Sztucznego Serca pod kierunkiem prof. Zbigniewa Religi.


Źródło: Gazeta Wyborcza

Ogromna liczba chorych na AIDS, stwierdza ONZ

Wbrew pewnym optymistycznym doniesieniom o maleniu liczby zachorowań na AIDS - okazuje się, że chorych jest dziś więcej niż kiedykolwiek. Opublikowany niedawno raport ONZ szacuje liczbę nosicieli wirusa HIV na 40,3 mln, z czego około 5 mln zaraziło się nim w roku 2005.
Epidemia AIDS nasila się w krajach Europy Wschodniej oraz Centralnej i Wschodniej Azji.
Raport jednakże przyznaje, że liczba zachorowań wyraźnie zmalała w pewnych grupach ludzi, zaliczanych dotychczas do grup najwyższego ryzyka. Są to m. in. pracownicy sektora usług erotycznych i ich klienci w Tajlandii i Kambodży. Nasilona akcja edukacyjna przyniosła też spadek zachorowań wśród młodzieży Ugandy, narkomanów w Hiszpanii i Brazylii oraz w całym środowisku męskich homoseksualistów na Zachodzie.
Raport stwierdza, że wskutek AIDS zmarło w bieżącym roku w Azji ok. 3 mln osób, w tym pół miliona dzieci. Za nabardziej zagrożony tą straszną chorobą region uważa się nadal Afrykę subsaharyjską. Dwie trzecie wszystkich zakażonych AIDS w skali świata - 25,8 mln - żyje właśnie tutaj; w bieżącym roku zmarło już 2,4 mln spośród nich zaś 3,2 mln uległo zarażeniu.
Raport stwierdza, że najnowsze leki przeciw AIDS są bardzo skuteczne, a ich dostępność poprawia się z dnia na dzień, choć nadal nie na całym świecie. Najlepsza jest naturalnie w USA i Europie Zachodniej, jednakże ONZ stwierdza również znaczącą poprawę sytuacji w Argentynie, Brazylii, Chile i na Kubie. W krajach biednych nadal jest źle.

Źródło: BBC News

20.11.05

Nieudane lądowanie japońskiej sondy na asteroidzie

Japońska agencja kosmiczna JAXA poinformowała, że próbnik kosmiczny Hayabusa (na rysunku obok) nie wykonał zaplanowanych na dziś zadań. Jego celem było lądowanie na jednej z asteroid o nazwie Itokawa, pobranie próbki gruntu i następnie dostarczenie jej na Ziemię.
20 listopada, w niedzielę, próbnik - znajdujący się w tym momencie w odległości zaledwie około 40 metrów (!) od badanego ciała niebieskiego - został trafiony przez niezanay niewielki obiekt kosmiczny, co wytrąciło go z orbity i spowodowało trzygodzinną utratę łączności z naziemnym centrum sterowania lotem. Próbnik przeszedł natychmiast na sterowanie automatyczne przez kompuer pokładowy. Dane o incydencie zostały zapisane na dysku, a następnie próbnik przekazał je na Ziemię do analizy. W momencie konferencji prasowej rzecznika JAXA, pana Horiguchi, próbnik znajdował się już w odległości ok. 100 km od asteroidy. JAXA planuje dokonanie kolejnego podejścia do ladowania na najbliższy piątek.
Próbnik Hayabusa wystrzelono w maju 2003 roku. Jego powrót na Ziemię przewidywany jest w czerwcu 2007 roku.

Źródło: Yahoo News

18.11.05

Odkryto czaszkę Beethovena?

Biznesmen z Kalifornii Paul Kaufman oświadczył 17.11, że przechowywane z pietyzmem przez jego rodzinę w zamkniętej szkatułce od XIX wieku fragmenty ludzkiej czaszki prawdopodobnie są rzeczywiście szczątkami Ludwiga van Beethovena, jak głosi napis na tej szkatule. Kaufmann poinformował o tym w Centrum Studiów nad Beethovenem w San Jose State Universityt, w którym prowadzone są m. in. badania przyczyn śmierci wielkiego kompozytora w wieku 56 lat. W Centrum w swoim czasie ustalono, że wśród dolegliwości Beethovena, które doprowadziły do jego śmierci w roku 1827, było m. in. zatrucie ołowiem. Świadczy o tym wynik badań próbki włosów kompozytora. Wstępne badania jednego z fragmentów kości przekazanych przez Kaufmanna do laboratorium w pełni potwierdzają to ustalenie.
Kaufmnann odziedziczył szkatułkę ze szczątkami Beethovena w 1990 roku; o jej zawartości powiadomiono go cztery lata wcześniej. Stanowią ją fragmenty ludzkiej czaszki ? dwa duże kawałki i 11 mniejszych. Dyrektor Centrum, William Meredith, nazwał całą sprawę wydarzeniem
znaczącym dla miłośników muzyki i naukowców.
Zawartość szkatułki zostanie teraz zbadana przez genetyków pod kątem wyizolowania ze szczątków DNA, którego zbadanie może ostatecznie rozstrzygnąć, czy rzeczywiście mamy do czynienia z Beethovenem. Przy okazji wyjaśni się hipoteza, że słynna głuchota kompozytora miała przyczynę genetyczną.

Źródło: Yahoo News, Associated Press

17.11.05

Komputery: lista 500

Opublikowana właśnie w internecie lista 500 najszybszych komputerów świata przynosi kilka niespodzianek. Wśród najbardziej wydajnych systemów są maszyny firmy IBM, a także sprzęt oparty na układach Intela. Słabsze wyniki notują superkomputery wyposażone w procesory Itanium.
Najszybszym komputerem w listopadowym rankingu okazał się, podobnie jak to miało miejsce w czerwcu tego roku, system BlueGene/L firmy IBM, pracujący w Lawrence Livermore National Laboratory. Obecna wydajność maszyny wynosi 280,6 Tflopów/s i jest dwukrotnie wyższa, niż w poprzednim badaniu, kiedy to system nie był jeszcze w pełni gotowy.
Ale to nie jedyny wynik, jakim może się poszczycić Big Blue, bowiem na drugim miejscu listy także znalazła się maszyna tej firmy, a wśród wszystkich superkomputerów z najnowszej listy aż 43,8% to produkty IBM.
Drugim największym producentem najwydajniejszych komputerów na świecie okazała się firma HP. Na listopadowej liście superkomputerów maszyny tego producenta stanowią 33,8% wszystkich systemów. Spośród wszystkich innych firm oferujących superkomputery, żadna nie przekroczyła już progu 7% udziałów w liście.
Na 500 komputerów ujętych w rankingu aż 333 maszyny wykorzystywały procesory Intela, z kolei chipy Opteron można było znaleźć w 55 systemach.


Źródło: Dziennik Internautów

14.11.05

Użyto broni akustycznej

Okazuje się, że nowoczesne technologie mogą rozwiązać każdy problem, nawet jeśli tym problemem są uzbrojeni bandyci atakujący statek wycieczkowy...
Załoga statku Seaburn Spirit, kursującego wzdłuż wybrzeży Somalii, do obrony przed piratami uzbrojonymi w broń palną i granaty użyła broni akustycznej - informuje Associated Press.
Armator, do którego należał statek, nie podał niestety szczegółów dotyczących broni, ani tego jak była ona skuteczna. Użycie broni akustycznej nie było jedynym środkiem zapobiegawczym. Oczywiście zmieniono kurs i zwiększono prędkość, aby uciec piratom.
Wiadomo, że tzw. urządzenie akustyczne dalekiego zasięgu zostało opracowane na potrzeby wojska po ataku na statek USS Cole w Jemenie. Urządzenie wytwarza "kierunkowy strumień rozsadzającego uszy hałasu" i nie jest zaliczane do broni śmiercionośnej.
Na statkach wycieczkowych zabronione jest używanie broni konwencjonalnej, bo taka mogłaby zranić pasażerów. Producent urządzenia nie wie, czy inne linie wycieczkowe oprócz Seaburn Cruise Line zainstalowały na swoich statkach podobne urządzenia.

Źródło: Dziennik Internautów

13.11.05

Odkryto wielki meteoryt

12.11.Greenburg (PAP/AP) - Meteoryt o wadze 630 kg odkrył przy pomocy wykrywacza metali na głębokości ok. 1 metra Steve Arnold, mieszkaniec Kingston, w stanie Arkansas (USA). Tego rzadkiego odkrycia dokonał w okręgu Kiowa, w południowej części stanu Kansas, w rejonie znanym z cennych i rzadko spotykanych formacji skalnych. Jest to meteoryt żelazowo-niklowy z domieszkami kryształów rzadko występujących na Ziemi innych pierwiastków.

Dotychczas znaleziono tylko dwa większe meteoryty tego typu - ważący 1395 kg meteoryt z Australii i 675-kilogramowy meteoryt, na który natrafiono w Argentynie. W tym samym rejonie stanu Kansas znaleziono już w 1949 r. 450-kilogramowy meteoryt, eksponowany obecnie w muzeum w Greensburgu. Arnold, który zajmuje się poszukiwaniem meteorytów na całym świecie, chce sprzedać znalezisko za okrągłą sumkę jakiemuś muzeum lub prywatnemu kolekcjonerowi. Zdaniem naukowców z nowojorskiego Muzeum Historii Naturalnej, znajdowane w Kansas meteoryty mogą być fragmentami jednego, dużego obiektu kosmicznego, który eksplodował w tym rejonie kilkaset lat temu.

Źródło: PAP

12.11.05

Hormon hamujący apetyt

Nowy hormon nazwany obestatyną jest paradoksalnie blisko spokrewniony ze znaną już greliną, która zwiększa apetyt na jedzenie - donosi tygodnik "Science".

Obydwie substancje powstają z tego samego związku. O ich pokrewieństwie świadczy również podobieństwo sekwencji genów kodujących receptory obydwu hormonów. Struktura samych receptorów jest jednak różna. Naukowcy wyprodukowali syntetyczny odpowiednik obestatyny i w badaniach na szczurach wykazali, że hamuje on łaknienie i ogranicza przyjmowanie pokarmu. Badacze liczą, że zrozumienie roli obestatyny w regulowaniu apetytu i masy ciała pomoże skuteczniej walczyć z otyłością.



Źródło: Gazeta Wyborcza

10.11.05

Koniec samotności Charona

Pluton ma jeszcze dwa nieznane dotychczas księżyce. Zostały one odkryte przez Teleskop Kosmiczny Hubble'a - poinformowali astronomowie z amerykańskiego Southwest Research Institute.
Pluton został odkryty w roku 1930, ale dopiero 48 lat później udało się stwierdzić, że posiada on całkiem sporego satelitę, którego nazwano Charonem - od imienia mitologicznego przewoźnika do krainy umarłych. W maju 2005 r. Pluton i jego najbliższe okolice badane były intensywnie przez Teleskop Kosmiczny Hubble'a (HST). Badania te były związane z misją kosmiczną w kierunku Plutona, o nazwie New Horizons, której start zaplanowano na styczeń 2006 roku.
15 maja na zdjęciach z HST udało się zidentyfikować dwa nowe ciała. Kolejne zdjęcia, wykonane trzy doby później, potwierdziły istnienie obu obiektów. Następne obserwacje pozwoliły na wyznaczenie ich orbit.
Krążą one w odległości od 44 tys. do 53 tys. km od Plutona, czyli od 2 do 3 razy dalej niż Charon. Ich rozmiary, w zależności od tego, ile światła odbija ich powierzchnia, zawierają się w przedziale od 30 do 70 km. Dla porównania warto dodać, że Charon ma średnicę 1200 km, a sam Pluton - 2400 km.
Duża liczba obserwacji pozwala przypuszczać, że Pluton nie ma już innych satelitów większych rozmiarami od 16 km. AOL
Pluton ma jeszcze dwa, nieznane dotąd, księżyce. Zostały one odkryte przez Teleskop Kosmiczny Hubble'a - poinformowali astronomowie z amerykańskiego Southwest Research Institute.
Pluton został odkryty w roku 1930, ale dopiero 48 lat później udało się stwierdzić, że posiada on całkiem sporego satelitę, którego nazwano Charonem - od imienia mitologicznego przewoźnika do krainy umarłych.
W maju 2005 r. Pluton i jego najbliższe okolice badane były intensywnie przez Teleskop Kosmiczny Hubble'a (HST). Badania te były związane z misją kosmiczną w kierunku Plutona, o nazwie New Horizons, której start zaplanowano na styczeń 2006 roku.
15 maja na zdjęciach z HST udało się zidentyfikować dwa nowe ciała. Kolejne zdjęcia, wykonane trzy doby później, potwierdziły istnienie obu obiektów. Następne obserwacje pozwoliły na wyznaczenie ich orbit.
Krążą one w odległości od 44 tys. do 53 tys. km od Plutona, czyli od 2 do 3 razy dalej niż Charon. Ich rozmiary, w zależności od tego, ile światła odbija ich powierzchnia, zawierają się w przedziale od 30 do 70 km. Dla porównania warto dodać, że Charon ma średnicę 1200 km, a sam Pluton - 2400 km.
Duża liczba obserwacji pozwala przypuszczać, że Pluton nie ma już innych satelitów większych rozmiarami od 16 km.


Źródło: Racjonalista.pl

Darwin na cenzurowanym

Ewolucja? Jaka ewolucja? - zdają się pytać władze zajmujące się edukacją w amerykańskim stanie Kansas, które wprowadziły właśnie nowe standardy nauczania biologii. W dokumencie nauczyciele mogą m.in. przeczytać, że istnienie kodu genetycznego nie zostało wystarczająco udowodnione, że odnalezione skamieliny przeczą teorii ewolucji oraz że nikt jeszcze tej ewolucji na oczy nie widział, a teoria Darwina to tylko pochopne wnioski. - To piękny dzień dla edukacji - cieszy się Steve Abrams, szef stanowych władz oświatowych.
Kiedy w Kansas podejmowano decyzję o nowych standardach uczenia biologii, w Pensylwanii rozpoczął się proces, jaki jedenastu rodziców wytoczyło władzom oświatowym w miasteczku Dover ("Gazeta" 08.11.2005). Rodziców zdenerwowało to, że ich dzieciom odczytano na lekcjach biologii oświadczenie podważające zasadność teorii ewolucji. Jednocześnie przedstawiono im jako naukową alternatywę tak zwaną teorię inteligentnego projektu zakładającą udział w stworzeniu świata "czynnika rozumnego".


Źródło: Gazeta Wyborcza

Kopernik odnaleziony

Wiele wskazuje na to, że trwające dwa sezony (2004-2005) poszukiwania grobu Mikołaja Kopernika zakończyły się sukcesem.
Na podstawie czaszki odnalezionej przez naukowców, specjaliści z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Głównej Policji dokonali rekonstrukcji prawdopodobnego wyglądu zmarłego. Komputerową wizualizację porównano z zachowanym portretem astronoma namalowanym za jego życia. Mimo, ze w średniowieczu portretowano Kopernika w średnim wieku, rysy twarzy okazały się bardzo podobne. Bardzo ciekawy jest jeden szczegół: na czaszce nad lewym oczodołem widnieje ślad po zranieniu. Tymczasem Kopernik miał bliznę nad lewym okiem w tym samym miejscu.
Według naukowców, aby mówić o stuprocentowej pewności, należałoby porównać kody DNA Kopernika i jego wuja Łukasza Watzenrode (1447-1512). Łukasz Watzenrode był biskupem warmińskim, dyplomatą, mecenasem sztuki i nauki. Po przedwczesnej śmierci ojca Kopernika zajął się edukacją dziesięcioletniego Mikołaja i jego karierą kościelną.
Teraz największym wyzwaniem dla uczonych jest ustalenie, gdzie wuj Kopernika jest pochowany i dotarcie do jego szczątków.


Źródło: Astronews