- Program budowy i eksploatacji promów kosmicznych przerósł już nasze możliwości. Nie należało w ogóle się do tego zabierać - przyznał ostatnio szef NASA
Michael Griffin. Inżynierowie agencji cały czas nie mogą sobie poradzić z pianką izolującą, która podczas startu odpada z potężnych silników zewnętrznych. Pianka odpowiada za katastrofę Columbii w 2003 r. i uszkodzenie w lipcu tego roku powłoki Discovery. Teraz jeszcze specjaliści z NASA podejrzewają, że podczas startu z silnika Discovery wyciekał tlen! Mogło to doprowadzić do katastrofy podobnej do tej, która w 1986 roku spotkała Challengera. Czasu na rozwiązanie pojawiających się ciągle problemów jest coraz mniej, bo kolejny prom kosmiczny ma wystartować już w maju przyszłego roku.
Kilka miesięcy temu NASA zapowiedziała, że za kilka lat promy zostaną zastąpione przez pojazdy wielokrotnego użytku oparte na konstrukcji statków Apolla (z przełomu lat 60. i 70. zeszłego wieku) i wykorzystywane także do podróży na Księżyc. Co jednak będzie, jeśli program budowy nowego Apolla się opóźni? Agencja pisze właśnie plan awaryjny - ogłosiła przetarg dla firm chętnych do przewozu towarów i astronautów na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Firma, która go wygra, w ciągu pięciu lat otrzyma 500 mln dol. tylko na rozwój technologii.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz